Chcemy, aby nasze dzieci były szczęśliwe
Chcemy jak najlepiej dla naszych dzieci. Aby były zdrowe, szczęśliwe, zadbane. Gdy są małe, rezygnujemy ze swoich potrzeb, aby jak najlepiej je zaopiekować. Nie śpimy, nie dojadamy, wszystko kręci się wokół dziecka. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy nasze dziecko, jest szczególnie wymagające. Jednak również wtedy, a może nawet najbardziej wtedy, potrzebujesz zadbać o siebie.
Jesteśmy przystosowani do życia we wiosce
Tak naprawdę nie jesteśmy przystosowane, aby samotnie siedzieć z dzieckiem w domu. Kiedyś rodziny były większe, zawsze znalazła się na podwórku jakaś dziewczynka, która chętnie zajęła się maluszkiem, były też dostępne babki i ciotki, a kilka maluchów bawiło się razem, gdy matki coś wspólnie robiły. I teraz tak samo, matki potrzebują towarzystwa innych ludzi, a dzieci sporo korzystają, gdy opiekują się nimi inne osoby, albo gdy bawią się z dziećmi w różnym wieku. W takich warunkach nawet nasze high needy (High need baby, dzieci wysoko wymagające) mogą mieć bez trudu zaspokojone wszystkie swoje potrzeby.
Jak wygląda rzeczywistość
Ok, ale jest XXI wiek. Rodziny są małe, jesteśmy zdani tylko na siebie, dziadkowie mieszkają w innej miejscowości. W pierwszym roku nawet spotykamy się z innymi mamami, chodzimy na spacery, pieczemy chlebki bananowe i przeglądamy fejsbuki i instagramy, na których zadbane matki umiechają się do nas z nad uśmiechniętych bąbelków i zaczytujemy się w książkach o rodzicielstwie bliskości, w których piszą, aby być blisko, odpowiadać na potrzeby dziecka i podążać za nim.
Chcemy podążać za dzieckiem
A więc podążamy, gotujemy, zabawiamy, nosimy, uśmiechamy się. Ale czasem uśmiechamy się przez łzy. Wychodzimy z domu, po to aby nie widzieć tego bałaganu, który za nami zostaje i aby dziecko choć przez chwilę było cicho, bo usypia tylko w chuście. Albo tak roznosi je energia, że po prostu musicie wyjść na rowerek. (Albo macie zestaw chustowo-rowerkowy z dwójką dzieci).