Jedno narzędzie, 4 proste kroki, a wykorzystuję je codziennie setki razy. W ogóle nie wiem jak można bez tego funkcjonować. To trochę jak by nie mieć w domu klucza 13-tki. I śrubokręta. I szarej taśmy.
O coś mu chodzi
Jeśli zakładam, że cokolwiek ktoś robi, robi to dla zaspokojenia swoich potrzeb, to będę szukała o co temu dziecku chodzi. To znaczy, że będę chcaiała powstrzymać* się od ocen, etykiet. Nie będę też szukała kar i konsekwencji, a raczej rozwiązania, które odpowiada wszystkim. Tego o co chodzi będę szukała za pomocą 4 kroków NVC.
O coś mi chodzi
Kiedy samej zdarzy mi się taka sytuacja, że się wydrę na dziecko* to domyślam się, że o coś mi chodzi. Nie obwiniam się wtedy, że jak mogłam, bo sobie obiecałam, ale nawet krzycząc mam świadomość tego, że coś się wydarzyło i muszę znaleźć tego przyczynę. I, że to moja złość i mogę coś z nią zrobić. Krzyczę też zupełnie inaczej niż kiedyś. Krzyczę o sobie np. POTZREBUJE CISZĘ!!! Tutaj niektórzy mówią, że krzyk nadal jest krzykiem. Jednak ja mam inne doświadczenia. Do odgadnięcia o co mi chodzi używam 4 kroków NVC. Do wyrażenia siebie w krzyku (staram się) używam 4 kroków NVC (to się wtedy nazywa krzyk żyrafy).
Ogarniamy emocje
Kiedy dziecku o coś chodzi mogę z pomocą empatii pomóc rozpoznać o co tak naprawdę chodzi i czego potrzebuje. Często okazuje się, że, gdy dziecko pokazuje złość, kryją się tam różne inne uczucia, jak żal, bezradność, smutek, ekscytacja lub zmęczenie. Dostrajając się i nazywając te rzeczy pomagam dziecku odzyskać spokój. Czyli do regulowania emocji też korzystam z 4 kroków NVC.
To się tyczy także mnie. W sytuacji wzburzenia, albo raczej już po niej, mogę sięgnąć po autoempatię (czyli 4 kroki NVC 😉 lub rozmowę empatyczną. A wraz z rozwojem dziecka, zdarza się że i z tej strony dostanę wsparcie.