Życie bez kar nie jest to proste, gdy sami wyrośliśmy w społeczeństwie, w którym stosowanie kar było i nadal jest powszechne. A gdy chcemy wychowywać dzieci bez kar, czyhają na nas różne pułapki. Możemy mieć różne pomysły, które mogą nadal być karami albo zastępujemy kary nagrodami, albo całkowicie odpuszczamy, pozostając w bezradności.
Potrzeby wszystkich są ważne
Dla mnie to, że chcę dbać o potrzeby dziecka było jasne. Natomiast rewolucyjną zmianą i tym, co dało mi pewność w mojej decyzji i sprawczość, były przeczytane w „Księdze Rodzicielstwa Bliskości” Searsów słowa o tym, że należy dbać o potrzeby dziecka i… swoje. Właśnie o tym, że moje potrzeby też są ważne, że mam swoje granice i o nie też powinnam się zatroszczyć aby móc zadbać o potrzeby dziecka.
O co mi chodzi
Drugim rewolucyjnym zdaniem, które pomaga mi właśnie w dbaniu o granice jest pytanie: „A w czym mi to przeszkadza?”. Zdaję je sobie niemal za każdym razem, gdy mam ochotę powiedzieć dziecku, że na coś się nie zgadzam. Pozwoliło mi to wyłapać tych kilka rzeczy, na które się naprawdę nie zgadzam. W pozostałych przypadkach wystarczy zadbanie o bezpieczną przestrzeń, nieco zmienić warunki zabawy, albo sprawdzić o co tak naprawdę chodzi dziecku.
Podążanie za dzieckiem
Pomaga mi też myśl o tym, że chcę podążać za dzieckiem. Czyli też nie wychodzić mu naprzeciw i odgadywać życzenia, ale wspierać w tym co teraz potrzebuje. A to niekoniecznie jest równoważne z tym, co akurat chce.